Człowiek, który ma dwadzieścia cztery lata robi różne rzeczy. Tuż po obronie pracy magisterskiej może starać się o pierwszą poważną pracę. Niektórzy poznają kogoś z kim chcą spędzić resztę swojego życia. Jeszcze inni budzą się na kacu po urodzinowej imprezie i zastanawiają się, dlaczego zamiast robić coś konkretnego przez ostatnie lata oddawali się cotygodniowemu alkoholowemu zatraceniu. Jim Jones nie zrobił żadnej z tych rzeczy, ale założył pewną grupę. Można by pomyśleć: zdolny, młody chłopak, pewnie urodzony lider! Grupa nazywała się Świątynia Ludu Kościoła Pełnej Ewangelii. Nic nie byłoby w tej historii nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że 18 listopada 1978 roku ponad dziewięciuset wyznawców popełniło samobójstwo z powodu rozkazu wielebnego Jonesa… Jak to w ogóle możliwe? Przyjrzyjmy się tej historii od początku.
Miesiąc: Marzec 2016
Czy warto bać się śmierci?
O śmierci rozmawiamy rzadko. Nie interesuje nas. Większość młodych osób przeważnie mówi o tym co dobrego u nich ostatnio się wydarzyło. Rozmawiają o swoich planach. Zastanawiają się ile będą zarabiać i co w życiu osiągną? Gdzie będą mieszkać i ile zwiedzą krajów? Sam tak czasem robię. Jednak, na końcu naszej drogi stoi to, co jest w jawnej sprzeczności z ideą ciągłego rozwoju. Nasze unicestwienie. Naukowcy nie są w stanie określić dokładnie ile osób od początku istnienia świata zmarło. Za początek liczenia przyjęto pojawienie się na ziemi homo sapiens, czyli około 50 tysięcy lat temu. Badacze z Population Reference Bureau w Waszyngtonie oszacowali, że przez te wszystkie lata przez naszą planetę przewinęło się ponad 107 miliardów ludzi. Każdy z nich (nie licząc dzisiejszych 7 miliardów) doświadczył śmierci. Niektórzy zmarli spokojnie podczas snu, inni po wieloletniej chorobie, a jeszcze inni nagle, w momencie, w którym nikt z ich bliskich się tego nie spodziewał. Różnie będziemy umierać i różne postawy przyjmujemy wobec samej śmierci. Jeśli uda nam się złapać na Skypie członka ISIS, to on najprawdopodobniej powie, że czuje się zaszczycony, że będzie mógł umrzeć w imię Allaha podczas samobójczego ataku. Kilkunastolatek, który jest chory na białaczkę może być na zmianę smutny i wkurzony na to, że los tak wcześnie wystawił go na trudną próbę. Starzec, który dobrze przeżył swoje życie może myśleć o śmierci ze spokojem. Będzie patrzył na nią jako na naturalną kolej rzeczy. Znajdą się też osoby, które o śmierci nie myślą. Nie mają przemyślanej postawy wobec niej i żyją tak, jakby jej nie było. A wielu ludzi śmierci się po prostu boi. Wtedy, kiedy mogą odwracają od niej wzrok, żeby nie czuć ciągłej trwogi. W końcu, czy warto się śmierci bać? Może lepiej jest się wkurzać, smucić lub w ogóle o niej nie myśleć? Przyjrzymy się temu bliżej.