Pewnego słonecznego dnia w 1955 roku Norma Jean Mortensen wyszła na spacer po nowojorskich uliczkach zapełnionych spieszącymi się ludzi. Po krótkim spacerze zatrzymała się na stacji metra, aby pojechać do swojego domu. Nikt na nią nie zwracał uwagi. Po prostu zwykła dziewczyna. Jednak, gdy ponownie wyszła na powierzchnię zmieniła się nie do poznania. Spojrzała na znajomego fotografa, który był w pobliżu i spytała: I co? Chcesz ją zobaczyć? Chcesz zobaczyć Marylin Monroe? Wystarczyło kilka sekund, aby ze zwykłej amerykańskiej dziewczyny o imieniu Norma zmieniła się w międzynarodowy symbol seksu i piękna, który pamiętamy do dzisiaj, ponad 50 lat po jej śmierci. Kilka ruchów dłońmi, zmiana spojrzenia i głosu sprawiło, że nagle cała ulica zaczęła się za nią oglądać. Czas się zatrzymał, a ludzie zaczęli patrzeć na nią w zachwycie, jakby sam Bóg im się objawił. Jak to możliwe? Jak to się stało, że Norma przeistoczyła się nagle w Marylin? Witajcie w świecie charyzmy.
Boski dar, czy może cecha osobowości?
Termin charyzma można rozumieć dwojako. Pierwsze znaczenie dotyczy daru, który w chrześcijaństwie jest zsyłany przez Boga na wybranych. Ma on za zadanie pomóc wybranemu wiernemu w budowaniu wspólnoty. Drugie rozumienie dotyczy cechy człowieka, która oznacza pewną właściwość, która czyni go wyjątkowym na tle reszty społeczności. Pewnie każdy z nas zna taką osobę. Wystarczy, że zacznie mówić, a wszyscy cichną i namiętnie słuchają. Może to jest wujek, który opowiada najlepsze żarty na świecie albo szef, który potrafi zmotywować w najtrudniejszym momencie. Przez lata historii przewinęło się wiele charyzmatycznych liderów. Wystarczy wymienić takie postacie jak John f. Kennedy, Martin Luther King, czy Jan Paweł II, a od razu wiadomo co ich wszystkich łączyło. Zdarzają się też niestety postacie z drugiej strony mocy, które również miały ogromną charyzmę. Wielu z nas na pewno przyjdzie do głowy Adolf Hitler, który swoimi przemowami przekonał do siebie i swoich idei nie tylko bezrobotnych i niewykształconych biedaków, ale również wielu intelektualistów. Dlatego należy pamiętać, że obcując z charyzmatycznymi ludźmi należy się dwukrotnie zastanowić nad sensownością tego, co mówią. Niezależnie od tego czy to będzie kolejny polityczny przywódca, czy może kolega ze szkoły, który wpadł na pomysł wciągania mefedronu przed lekcją WF-u. Rozmyślając o charyzmie można zadać sobie dwa pytania. Po pierwsze co się na nią składa, a po drugie czy można ją sobie wykształcić? Wieloletnia badaczka tego tematu Olivia Fox Cabane ma dla nas parę odpowiedzi.
Maorysi mówią na to Mana, a Polacy obecność
W dzisiejszych czasach jesteśmy świadkami pewnej plagi, która według mniej jest jeszcze gorsza niż niektóre plagi egipskie. Naprawdę wolałbym miliony żab na ulicach i krwistą Wisłę, niż być na spotkaniu z kimś kto ciągle zamiast skupiać się na rozmowie siedzi z nosem w telefonie. Mam to szczęście, że większość z moich bliskich oraz znajomych potrafi być tu i teraz, ale zdarza mi się podczas warsztatów doświadczyć ludzi chorych na chroniczną nieobecność. Szczytem ataku tej choroby jest na przykład zadawanie pytania prowadzącemu i zamiast słuchania odpowiedzi patrzenie na fascynującego i zmieniającego życie pudelka. Na szczęście łatwo jest się tego oduczyć, wystarczy kilka ćwiczeń i parę tygodni praktyki. Gra jest warta świeczki. Najlepsi w praktyce obecności są tymi, którzy są poszukiwaniu nie tylko do pracy, ale przede wszystkim jako przyjaciele i partnerzy życiowi. Jest pewna historia, która ukazuje jak ważna to cecha. Mało kto dzisiaj pamięta dwóch brytyjskich polityków walczących o urząd premiera Wielkiej Brytanii w 1868 roku. Wtedy, to był nie byle urząd, ponieważ ten kto wygrał rządził połową całego świata. W szranki stanęli Benjamin Disraeli i William Gladstone. Na kilka dni przez wyborami pewna Pani miała przyjemność spotkać się najpierw z jednym, a następnie z drugim kandydatem. Na koniec podzieliła się swoimi wrażeniami: Na obiedzie z panem Gladstonem miałam wrażenie, że jest on najciekawszym człowiekiem na świecie, a po spotkaniu z panem Disraelim miałam wrażenie, że to ja jestem najciekawsza! Oczywiście Pani lepiej się czuła na spotkaniu z tym drugim, co zostało odwzorowane w głosowaniu wyborców. Jest parę sposobów, aby podczas rozmowy być trochę bardziej obecnym. Jeśli ciężko jest Tobie utrzymać uwagę w tu i teraz szybko skoncentruj się na palcach u stóp. Może to brzmi dziwne, ale nawet kilka sekund pomoże Ci wrócić uwagę do rozmowy, która dzieje się w teraźniejszości. Zdarza się, że podczas rozmowy zamiast porządnie słuchać drugiej osoby, czekamy tylko na to, żeby wtrącić swoje trzy grosze. Zamiast tego irytującego czekania możemy również spojrzeć rozmówcy w oczy tak, żeby dokładnie zapamiętać jego kolor oczu. Warto jest wyrobić sobie taki nawyk, ale należy też uważać, żeby nie przedobrzyć i wyjść na psychopatę, który namiętnie patrzy się w oczy i się nie odzywa. Charyzmatyczny rozmówca to nie ten, który chce wypaść jak najlepiej, ale ten, który całą swoją uwagę kieruje na drugą osobę. Taki, który nie chce pokazać się z jak najlepszej strony, ale stworzyć autentyczny kontakt z drugą osobą. Co przyda się oprócz obecności?
Siła też jest w cenie
W świecie wielu innych zwierząt niż ludzie sprawa jest jasna, ten kto silniejszy, ten wygrywa społeczną grę. Goryl, który chce zbliżyć się do najlepszej samiczki w stadzie musi pokazać swoją siłę. Dlatego staje na tylnych łapach i pokrzykując zaczyna bić się w swoją pierś. Wśród ludzi na pewno znajdziemy podobne zachowania takie jak to, że wśród chłopaków na dzielni największe poważanie będzie miał ten kto ma największy biceps i spuścił manto największej ilości cwaniakom. Rozmyślając o charyzmie wśród ludzi siła rozumiana jako możliwości naszych mięśni to zdecydowanie za mało. Olivia Fox Cabane odnosi się tutaj również do mowy ciała oraz samooceny. Na mowę ciała jest parę prostych sposobów. Wystarczy wyprostować plecy, podnieść głowę i rozstawić szeroko nogi. Jednym z najbardziej lubianych ćwiczeń na warsztatach, które prowadzę jest wejście na krzesła, przyjęcie generalskiej postawy i okrzyk bojowy. Na pewno nie jest to technika zmieniająca życie, ale jeśli ktoś jest bardzo zestresowany albo zmęczony to na krótką metę pomoże. Sama zmiana mowy ciała nie sprawi, że ktoś od razu będzie pewny siebie, dlatego warto jest przyjrzeć się również swojej samoocenie. Jedną z największych przeszkód jest odczuwany przez wielu ludzi syndrom oszusta. Jest to zjawisko, które polega na tym, że osoba jest przekonana, że nie zasługuje na sukces, który osiągnęła. Patrzy na siebie jako na kogoś, kto osiąga coś przez przypadek albo jeszcze gorzej, że oszukała wszystkich i tylko dlatego coś jej się udało. Ten syndrom szczególnie pojawia się u wysoko postawionych kobiet, które ulegają stereotypowi, że prawdziwy sukces mogą osiągać tylko mężczyźni. Niezależnie od sytuacji zaczyna się to od mocnego utożsamienia się ze swoimi myślami. Ich wewnętrzny głos mówi im, że są do bani, a oni bez żadnych zastrzeżeń mu wierzą. Jest pewien sposób na to jak radzić sobie ze zbyt aktywnym wewnętrznym krytykiem. Jeśli uda nam się złapać taką myśl, powiedzmy czekając w kolejce do kasy, warto jest na chwilę się zatrzymać. W tym momencie należy wyobrazić sobie, że ta myśl jest napisem graffiti na budynku, na który akurat patrzymy i nie ma nic wspólnego z nami samymi. Oczywiście należy brać pod uwagę, że nasze myśli mogą nam podsuwać dobre wskazówki, ale bezkrytyczna w nie wiara nie prowadzi do niczego dobrego. Samoocenę warto jest opierać nie na swoich emocjach, czy myślach, ale na tym co rzeczywiście w życiu zrobiliśmy. Czasem wystarczy nawet przypomnieć sobie o swoich sukcesach, żeby wyjść z błędnego koła dołowania się.
Czy ty też mógłbyś podpalić swojego kolegę?
Ostatnim elementem charyzmy wymienionym przez Olivię Fox Cabane jest inteligencja emocjonalna. Ciężko jest określić jednoznacznie zbiór umiejętności, które składają się na to pojęcie, ale na pewno należy do niego zdolność rozpoznawania własnych stanów emocjonalnych, rozróżnianie odczuć u innych oraz samokontrola. Weźmy na przykład sytuację prowadzenia samochodu. Chyba wszyscy kierowcy mieli do czynienia z drogowymi wariatami. Jedziemy sobie spokojnie, a tu nagle ktoś wyskakuje przed nas wymuszając pierwszeństwo. Nie znamy prawdziwej przyczyny jego zachowania, ale w większości przypadków zakładamy, że oto właśnie trafił się nam wyjątkowy debil, który chce specjalnie nas wkurzyć. W takim przypadku nasz organizm momentalnie wchodzi w stan walki lub ucieczki i znów jesteśmy wkurzeni. Jest pewne rozwiązanie tej sytuacji. Oczywiście można nazwać je małym oszustwem, ale wystarczy założyć, że ten oto bardzo spieszący się kierowca wiezie swoją żonę do szpitala, która właśnie zaczęła rodzić i życie dziecka zależy od tego, czy zdążą do szpitala. Sam stosuję tą technikę od jakiegoś czasu i kiedy jadę z moją dziewczyną ona ciągle się mnie pyta: coś ty taki spokojny?! Coś dużo ostatnio nagłych porodów w Warszawie, ale ja się bardzo cieszę, że warszawiacy tak dbają o naszą populację. A co z ludźmi, którzy wybitnie działają nam na nerwy? Jak można być empatycznym dla tych, którzy o empatii nigdy nie słyszeli i zachowują się jak ostatnie chamy? No cóż, nie będzie to łatwe i wcale nie gwarantuje sukcesu, ale w takim przypadku można zastanowić się nad tym, co mogło doprowadzić do takiego, a nie innego zachowania naszego rozmówcy. Czyżby miał trudne dzieciństwo, tydzień temu odeszła od niego żona, a dziś rano dowiedział się, że niedługo wyrzucą go z pracy? Znajdując przyczynę zachowania, nawet wyimaginowaną będzie nam łatwiej wytrzymać nawet z najgorszym człowiekiem. Nie wszyscy mieli tyle szczęścia w życiu co my sami. Doświadczyłem kiedyś czegoś, co można nazwać „trudną sytuacją szkoleniową. Otóż w jednym z liceów w innym województwie prowadziłem warsztat dla kilku klas technikum. Jestem prawie przekonany, że żaden z tamtych uczniów nie ceni sobie wysoko empatii, a sądząc po wyglądzie i sposobie porozumiewania miedzy sobą dla nich najważniejsze w życiu było posiadanie dużych bicepsów. Poziom refleksji kończył się przeważnie w momencie powiedzenia o żesz ku***, a czasem nie wychodził poza samo ku***. Nie pamiętam już dokładnie czego dotyczyło ćwiczenie, ale chodziło mniej więcej o to, żeby jedna osoba przekonała do czegoś drugą osobę w parze. O ile część żeńska sali uznała to za świetny moment do malowania sobie paznokci to część męska wzięła się ostro do roboty. Były dwie strategie, które zapamiętałem sobie do dzisiaj. W prawej części sali dwóch młodych chłopaków uznało, że najlepszym sposobem na przekonanie do czegoś siebie nawzajem będzie danie sobie po twarzach pięściami. Jeśli na tym by się skończyło to byłoby całkiem dobrze, ale obserwując dalej natknąłem się na najlepszą strategię perswazji w historii. Otóż chłopak o pseudonimie Johnny (uczeń klasy strażackiej – to ważne w tej historii) nagle sięgnął do wewnętrznej kieszeni kurtki. Pomyślałem sobie, że wyciągnie pieniądze, czy coś w tym stylu, ale on zaskoczył mnie o wiele bardziej. Johnny wyciągnął zapalniczkę i… podpalił swojego kolegę. Na szczęście chłopaki z klasy strażackiej wiedzieli co robić i w kilka sekund ugasili palącą się bluzę swojego kolegi. No cóż, pierwszą moją reakcję było to, że takie zachowanie to szczyt społecznego nieogarnięcia i, że takie rzeczy po prostu nie powinny się wydarzać, ale w końcu przemyślałem to sobie. Jest bardzo prawdopodobne, że ja sam by się tak zachowywał, gdybym doświadczył podobnego wychowania. Emocje na pewno pozostaną, ale myślę, że łatwiej będzie doświadczać takich sytuacji.
Co możesz robić na co dzień?
Charyzma nie powstanie z dnia na dzień, a niektórzy nawet nigdy zbliżą się do tego poziomu oddziaływania co najwięksi tego świata (albo najmniejsi jak Bonaparte). Niezależnie od tego, jakie są nasze cele warto pamiętać, że na charyzmę składają się konkretne rzeczy i każdy z nas może je wykorzystać we własnych działaniach. Pani Olivia Fox Cabane wspomina o prostych sposobach, które każdy z nas może wykonywać codziennie, aby choć trochę zwiększyć własny poziom charyzmy. Pierwsza rzecz, to podniesienie swojej energii. Za ciągle zmęczonym kłapouchym nikt w ogień nie skoczy, a nawet słuchać takiej osoby jest ciężko. Czasem wystarczy trochę więcej snu, zmiana jedzenia i codzienna dawka sportu nawet przez pół godziny. Pomogą również podstawowe umiejętności aktorskie, które każdy z nas może wykształcić na zajęciach z improv. Jeśli tego będzie mało to warto zainteresować się sztukami walki, tańcem lub jogą. Nawet jak nie szykujemy zmiany świata na lepsze dzięki naszym ideom, to przynajmniej się będziemy lepiej czuć. To może być wystarczająca zmiana świata.